Початкова сторінка

Михайло Грушевський

Енциклопедія життя і творчості

?

1. Okrucieństwo w Umaniu na Ukrainie przez x. Kornelego Sroczyńskiego z. św. B. W. missyonarza і hegumena w Krystynopolu opisana

Михайло Грушевський

Kiedy zaś do opisania tey [wiekami nie wątpię ustawić (читай uslawić) się mającej złych ludzi і ziednoczeniu się Rusi z ś. kościołem rzym[skim] przeciwnych] niesłychaney nigdy w okrucieństwie у dzikości krwawey roboty zabieram się, pióro mi dla samego myślenia о tym drżącemu z rąk leci, nie mogące nigdy należycie opisać odstąpienia prawie od rozumu tych dzikich ludzi czy raczey zaiadłych zwierzów, bo у od tych gorszych у sroższych, bo у te albo nie tak w dzikości swoiey śrożyć się zwykły, albo łatwiey ugłaskane bywaią.

Zkądby zaś swóy początek wzięło dzieło to nayokrutnieysze? Cięszko iest dociec у trudno szczególnieyszą iaką przyczynę naznaczyć. W tym iednak nie wątpię, że się z dziejopisami na wieczną pamiątkę piszącemi у rzetelnymi prawdy ogłosami zgodzę, iż ta robota piekielna z szczególnieyszey jedności swiętey obrzydzenia wszczęła się. Bo gdy zawsze, osobliwie iednak od lat kilku panowie у possessorowie dóbr ukraińskich, a bardziey pasterze dusz jww. nayprzew. metropolitowie żywym duchem wiemych Chrystusowych у kapłanów tamecznych do obrony jednosci św. z kościołem rzymskim zagrzewać poczęli, upominaiąc, aby zawsze czuli przeciwko nieprzyiacielowi dusz byli, – w ten czas, nie wiem czyli z rozkazu starszych, czyli z własnego powodu swego jx. Melchisedek Jaworski hegumen monasteru Motrynieckiego, w granicach polskich leżącego, który się pod moc у władzę jw. jmx. biskupa peryasławskiego poddał, a od władzy jww. metropolitów oddalіł, zaczął po całey Ukrainie mnichów w monasterach, po wsiach ludzi у kapłanów od jedności św. odwodzić у do nieposłuszeństwa metropolicie unitowi przyprowadzać у za osobliwszym, iak niewątpić, pozwoleniem jw. biskupa peryiasławskiego, nowych cerkwi budowania pozwalać, wybudowane poświęcać, у lud, który zawsze prawdzie uznaney у jedności św. na Ukrainie zwykł się przeciwić, do siebie nakłaniać.

Jakoż następuiące dobra t. i. klucz Smilański, Czehryński, Żabotyński, Korsuński, Olszański, Czerkawski, Kaniowski, Dźwinogrodzki, Horodyski prawie całe nakłonił tak, że się buntować zaczęły, kapłanów w jedności św. chwieiących się do siebie nakłaniać a statecznych w teyże jedności bić, krwawić, wyganiać odważaią się z wypowiedzeniem posłuszeństwa samemu pasterzowi. Widząc jwjmx. metropolita błękaiącą się trzody swoią, czuynie napomniał nie ubliżaiąc żadnych sposobów do ratowania ginących, bo nayprzód jx. Melchisedecha hegumena, iako nieprawnie w rządy swoie wdzieraiącego się, do siebie poniewolnie sprowadził у po uczynioney indagacii u siebie go w Radomyszlu, po tym w Dermaniu trzymał upamiętania iego czekaiąc у sprawienia się, iakąby to władzą czynił, po nim wymagająс.

Ale on mimo wiadomości jw. metropolity (pro eo tunc Feliciani Philippi Wołodkowicz) z tego aresztu wyszedszy wrócił się do swego monasteru, a będąc w Warszawie, wyiednał u nayiaśnieyszego pana Augusta Stanisława Poniatowskiego potwierdzenie praw swoiemu monasterowi z ubliżeniem jedności św. służących. W tym czasie zbuntowanych do kilkasct ludzi przez iednego kozaka, imieniem Charka, woysko rzeczypltey na to umyślnie zesłane rozprószylo у tego kozaka z innemi za bunty у gwałcenia świątnic pańskich z nieuszanowaniem w nich najśw. eucharystyi у za insze zbrodnie śmiercią ukarało, a jw. metropolita dla uśmierzenia у zbłąkanych owieczek na drogę prawa naprowadzenia różnych kapłanów w wspomnione klucze rozesłał, aby cerkwie rekonciliowali, na mieysce zbuntowanych у za granice uciekających kapłanów innych prawdziwych unitów z różnych mieysc wybranych installowali, w czym naywięcey pracowali Herakliusz Kostecki rektor у missyonarz umański у х. Korneli Sroczyński superior missyi krystynopolskiey od jw. pana Franciszka Salezego Potockiego woiewody generała ziem Kiiowskich, fundatora у dobrodzieia po to umyślnie z Krystynopola wysłany. Co wszystko działo się do roku і w roku 1766.

Nastąpiło ро tym wszystkiego uspokoienie, ale nie nа długo. Wkrótce bowiem po tym to iest w r. 1767 nayjaśn. dwór rossyiski z nayiaśń. rzecząpospolitą Polską о gwarancyą traktować zaczął у iuż seym się kończył у traktat był napisany у podpisany, kiedy niektórzy z Polaków temu przeciwni konfederacyą w Barze w woiewodztwie Podolskiem pod marszałkami jw. Krasińskim, podkomorzym różańskim у jw. Puławskim starostą wareckim uczynili, woyska z Ukrainy w Podole ściągnęli, umańskich, smilańskich у z inszych z Ukrainy kozaków naściągnowszy, częścią że się sami kozacy opierali, częścią że ich panowie na dalsze się rzeczy ogłądaiąc ordynansów takich nie dawali у nie przykazywali, aby słuchali ordynansów przew. konfederacyi a ztąd naysposobnieysze do następuiącey krwawey roboty otworzyło się pole, zwłaszcza kiedy na kilkaset kozaków zagranicznych pod komendą kozaka siczowskiego imieniem Żehzniaka z zmyślonemi nayiaśń. imperatorowey rossyiskiey ukazami wtargnąwszy w nasze granice ubezpieczali tak kozaków iako у pospólstwo ukraińskie у wmawiali to w nich, iakoby to była wola nayiaśń. imperatorowey rossyiskiey, że wygubiwszy Polaków, Ruś-unitów, xięży у Żydów, mieli bydż od wszelkiego poddaństwa Polakom wolnymi, owszem że przyłączywszy się do Rossyiskiego państwa, teyże samey na zawsze mieli zażywać wolności. Ten był, – bo nie chcę wchodzić w insze skryte у niewiadome wszystkim okoliczności, które mogą bydź czasu swego od dzieiopisów wyraźnie opisane, – początek złośliwey roboty, о którym namieniwszy, wracam się do tego, со się tyczy naszych zakonników rozlania krwie w Umaniu.

Od lat trzech Franciszek Salezy z Złotego Potoka Potocki woiewoda, generał ziem kiiowskich, widząc vv dobrach swoich dziedzicznych Umańskich mogący się łatwo zarazić od Smilańszczyzny lud sobie poddany, osobliwszą gorliwością, od wieków w tym domu dziedziczną, о wiary św. katolickiey rozszerzenie zdięty, naradziwszy się у rozmówiwszy z zakonu naszego у prowincyi przełożonemi, uczynił w Umaniu mieście swoim dziedzicznym na missyonarzów у nа szkoły świeckie wszystkie, a mianowicie na teologią moralną aby przez osoby zakonu naszego prowincyi pod tytułem Protekcyi nayśw. Maryi Panny у missya odprawiane у szkoły dawane były dia pomnożenia chwały Pana Boga przez oświecenie w prawdzie ludzi błędnych у niemaiących nauki potrzebney do uznania teyże prawdy. Jakoż z szczególnieyszey szczodrobliwości tego раnа у do chwały Pana przychylności chwalebna, Bogu miła, ludowi pożyteczna ta fundacya, chociaż przy trudności, które wszędzie zwykły się trafiać za sprawą nieprzyiaciela dusz, gdzie idzie о chwałę Boga у dusz zbawienie, w r. 1765 wzięła swóy skutek. Po wprowadzeniu naszym do Umania natychmiast у szkoły Iiczne zaczęły się у do missyi obszeme otworzyło się pole pod nayprzew. imć. Herakliuszem Kosteckim rektorem szkół у missyi umańskich, od przełożonych do tego dzieła za naysposobnieyszego uznanym у wyznaczonym.

Właśnie bowiem takie mieyscc takiego męża Bożego osobliwszą gorliwością dusz ludzkich zbawienia, to przez kilkoletnie missye w Krzemieńcu, w Zamoyściu, owszem po całym Wołyniu, Podolu, woiewództwach Bełzkim, Bracławskim etс. odprawowane, to przez życie nieskazitelne zaszczyconego, wyciągało.

Ten namieniony rektor a nieodżałowany у zawsze pobożnego wspomnienia godny missyonarz ieszcze będąc superiorem w Zamoyściu missyi у monasteru, nim ta fundacya nastąpiła w Umaniu, czteroniedzielną w Targowicy nad Sieniuchą, dwoniedzielną w Tatyiowie у w Ładyżynie, trzeniedzielną z x. Kornelim Sroczyńskim na ten czas missyonarzem z Zamoyściu a teraz superiorem w Krystynopolu у missyi prefektem, z wielkim wiernych chrystusowych zbudowaniem у dusz ich pożytkiem missye odprawował, przy jw. nayprtew. Maxymilianie Ryło biskupie chełmskim у bełzkim, za szczególnieyszym od stolicy św. apostolskiey zleceniem wizytę w Umańszczyźnie odprawuiącym, wraz z komissyą [o czem w xiędze misyonarskiey zamojskiej, tarn jeszcze mieszkając zestawiłem pamiąć]. Jakich śp. x. Herakliusz Kostecki dopiero prac у zabiegów około tychże dusz nie łożył, kiedy po skończoney missyi w Krystynopolu [o której obacz Lib. Miss. – Christinop. Miss. I] od przełożonych zakonnych do Umania naznaczony przybył, dnie і nocy prawie na tey dusz usłudze trawił, to kapłanów upominaiąc, aby iako pasterze około powierzoney sobie trzody czuli, to lud prosty у błędny artykułów wiary nauczaiąc у zbawiennymi naukami dusze ich posilaiąc, a naybardziey spowiedzi słuchaniem, do czego iak po inszych mieyscach tak у tu gorącą maiąc ochotę, iż nie tylko nadstręczaiącey się sposobności do słuchania nigdy nie zaniedbał, ale iey у sam szukał, po południu, a nierzadko czas aż do północy na tey usłudze przepędzał, będąc z innąd różnemi interessami uciśniony, czego świadkami z nim żyiący, z których iestem ieden to piszący.

Sprawiło mu to u kapłanów niedbałych у zazdrosnych, także u ludzi niechcących uznać prawdy у rozpustnych wielką nienawiść, których w miłości, pokorze у cichości, aby się nawrócili, upominał, prosił у nа zbavvienie duszy zaklinał. Ci zaś iad nienawiści ku niemu taiąc w sercu, powierzchownie niby takiemi pokazywali się, iakiemi on ich mieć chciał, a to czynili częścią dla nieskazitelnego jego życia, częścią dla powagi, którą miał u Boga się boiących, częścią dla boiaźni у przeświadczaiącego ich sumienia.

Maiąc tedy w początkach swoich rządów wielkie przeszkody od zazdrośnych ludzi, którzy у to wymogli po jw. metropolicie, iż tak świętego dzieła to iest missyi do czasu zabronił у zakazał, boleiąc sercem nad zgubą dusz ludzkich у pragnąc coraz większego pomnożenia chwały Pana Boga, udał się z jmx. Janem Lewickim vice-rektorem umańskim, życia świętobliwością y gorliwością zbawienia dusz ludzkich wsławionym missyonarzem, zostawiwszy drugich w Umaniu dwóch missyonarzów, aby ci prywatnemi naukami lud doskonalili, do Śmilańszczyzny, gdzie z iak wielką mocą rozhukany lud, z iak wielkim niebezpieczeństwem życia nieprzyiaciół św. jedności do uznania wiary św. przyprowadzał, może poświadczyć konsystorz jw. metropolity, na ten czas tam będący, urzędownie [jeżeli mu tego w aktach ubliżyć nie chce. Dość na temże, że wszyscy którzy go znali і tam przytomni byli, jego prace, zabiegi, starania, niebezpieczeństwa zawsze na ustach mają].

Kiedy zaś iuż do skutku za osobliwszą boską sprawą nteres fundacyi przyszedł у dekretem osobliwszym jw. metropolity została umocniona fundacya w r. 1767, gorliwiey ieszcze wszędzie chwałę boską rozszerzać zaczął, to przez nabożeństwa publiczne w kaplicy na to zbudowaney, to na missyach iuż to w Sokołowie, Mańkowie etс. odprawionych, wszystkich jego rady, pomocy potrzebuiących ratuiąc, dźwigaiąc, wspomagaiąc modlitwami у iakiemi tylko mógł sposobami naprowadzaiąc na drogę prawdy.

Dlaczego у pod czas zawieruszenia w oyczyznie, ieszcze od bezkrólewia zaczętego w r. 1763 a w r. 1768 naywiększego, zwłaszcza na Podolu у Ukrainie, nie ubliżał sobie teyże pracy, kiedy w miasteczku zwanym Buki dziedzicznym w Umańszczyźnie jw. pana wspomnianego naszego fundatora zacząwszy missye z missyonarzami jx. Leonem Zasławskim у Epiphanem Lachockim, aż dopóki taż missya tumultem skupionych hultaiów przerwana nie była, gorąco у przykładnie pracował. Nim się ta missya w miasteczku Bukach zaczęła, z woli у osobliwszey łaski jw. pana fundatora dobrodzieia ziechał wjm. pan Jerzy Korzeniowski komornik bracławski do ograniczenia у kopami oznaczenia nam iuż przed tym z łaski fundatorskiey wydzielonych gruntów, tak do wsi Grędzanowka zwaney, nam funduszem wiecznymi czasy nadaney, iako też у do Mańkowki monasterka za folwarki do umańskiego klasztoru przyłączonego należących.

Ziechawszy zaś naprzód na grunta wsie Grędzanowki podług oznaczenia na mappie przez jw. pana Romera geometra uczynioney wyrażone, zaczął sypać kopce, ale gdy widział krzywdę monasteru dla niezgadzaiącego się wymierzenia gruntowego z wyrażonym na mappie, uczynił manifest przeciwko iuż zeszłemu z świata jm. panu Romerowi, a monaster upraszał tym czasem jw. pana fundatora о nadanie stepu, о który nieco sprzeczki było.

Na со jw. pan fundator łaskawie pozwolił у wjm. pana komornika do prędkiego ograniczenia listem zachęcił, со у uczynił wjm. panu komornik nieodwłocznie, a zakończywszy w Grędzanówce ograniczenie przy geometrze jm. panu Szafrańskim, jmx. vice-rektorze umańskim, jx. Janie Lewickim у jx. prokuratorze Sebbastyanie Smereczyńskim, z jx. vice-rektorem do Mankowki udał się у tam podług zwyczaynego у od jw. pana fundatora dawniey nadanego używania graniczył, dokąd у jmx. Herakliusz Kostecki rektor, zostawiwszy xx. missyonarzy Leona Zasławskiego у Epiphaniego Lachockiego na missyi w Bukach, na zakończenie tey roboty ograniczenia przybył w czwartek d. 5 junii vs., a to w tym czasie, kiedy iuż z Smilanszczyzny, Lissańszczyzny, Czehryńszczyzny, Czerkawszczyzny etс. szlachta, Żydzi у różni inni ludzie ku Umaniowi przed ryzunami to iest haydamakami, у do nich hurmem łączącemi się Ukraińcami hultaiami uciekali. Ostatni tedy kopiec w ten dzień wieczorem sam wjm. pan komornik wysypał у dostatecznie obydwie wioski ograniczył, w kopcach każdych znaki metalów podług zwyczaiu zakopawszy.

Na zaiutrz rano wjm. pan komornik do swoiey wioski, którą od jw. fundatora naszego blisko Umania otrzymał, udał się, a jjxx. rektor у vice-rektor do miasta Umania, do monastera swego. Dokąd przybywszy a zastawszy lud strwożony na ten czas bardzo liczny, kiedy niby dla bezpieczeństwa z woiewódzctwa Kiiowskiego, Bracławskiego у całey Ukrainy z dziećmi у maiątkami swoiemi obywateli powywo zili się byli, у Żydzi w tak wielkiey liczbie zgromadzili się, że у miasto Umań, chociaż dosyć obszerne у licznemi domami napełnione, pomieścić ich w sobie nie mogło, wszystkie przedmieścia у ulice taborami swoiemi у sprzętami napełnili byli, – tu katolików wszystkich jxx. rektory vice-rektor z inszymi swoiemi xiężmi cieszyli, w wierze św. katolickiey utwierdzali, przez piątek, sobotę, niedzielę у poniedziałek, to iest przez dni 7, 8 у 9 czerwca, a naywięcey tego czasu na słuchanie spowiedzi szlachty у pospólstwa gotuiących się na śmierć [z których to ostatnia godzina przed południem ciż zakonnicy okrutną śmierć ponieśli, zajedność wiary s.].

Jak tylko nasi zakonnicy strworzeni z Mańkowki przybyli do Umania, zaraz ciż jxx. rektor у vice-rektor у zakonnicy zwyczaynymi przed śmiercią sakramentami opatrzeni czekali iey w gotowości, uspokoiaiąc lud, sposodiąc ich do przyięcia wszystkiego z ręki у woli boskiey, chociażby у śmierci samey za wiarę św. Co czynił jx. Eliasz Magierowicz, naszego zakonu kapłan, przed tym w Zamoyściu kaznodzieia, potym w Szarogrodzie, a pod ten czas w Biłołowie mieście na Ukrainie missyonarz, zkąd proszony od ww. ppstwa Skibickich, monasteru biłołowskiego dobrodzieiów, a miasta possessorów, z onemiż przyiechał у w zgromadzeniu monasteru umańskiego gościem znaydował się, dopomagaiąc w wszystkim nabożeństwie у pracy około dusz wiernych Chrystusowych gotuiących się na śmierć.

Tu wiedzieć należy, że gdy do zamku umańskiego wjm. panu Młodanowiczowi gubernatorowi przed nieiakim czasem doniesiono о podeyrzaniu do buntów kozaków, z całey Umańszczyzny na ów czas zebraney pod generalną komendą Jw. pana Obucha pułkownika jw. pana fundatora na granicy od Nowoserbskiey у Kozackiey, natychmiast wydanemi ordynansami, aby pod Umań ściągali się, chociaż opieraiących się ściągniono. Dopiero wezwano setnika zwanego Gonta z naczałami kozaków do miasta Umania do zamku у ieśliby о zdradzieckich buntach у о łączeniu się z grassuiącymi blisko hultaiami [jako wyżej] nie myśleli, pytano. Lecz oni takowey złey roboty żwawo się zaparli. Za naleganiem iednak różnych, kiedy iuż coraz bliżey żłopacze krwie ludzkiey pod Umań podstępywali, w niedzielę przed nieszczęśliwą samym Umaniu robotą ieszcze wezwał jw. pan Mładanowicz Gontę setnika у nalegał na niego, ażeby wierność jw. panu у miastu poprzysiągł, a to dla zniesienia о sobie złego tak szlachty iako у mieszczan rozumicnia, – со у uczynil w zamku у w ratuszu przed radzcami у obywatelami miasta, zaklinaiąc się na zdrowie, życie swoic, żony у dzieci swoich, iako nie ma zdradzić miasta.

Dlaczego kiedy iuż pewność mieli, że więcey nad 500 hultaiów znaydowało się w mieście Sokołowie, a ztamtąd prosto do Umania ruszyć maią, zaraz z wszystkimi kozakami, których w ten czas do 700 rachowano, na podiazd wysłano tegoż setnika Gontę z pułkownikami jmp. Obuchem у jp. Magnuszewskim, ale tych Gonta, ciągnąc ku Sokołowce, naradziwszy się z naczałami kozackiemi у do swoiey myśli niedobrcy iuż wszystkich nakłoniwszy, w drodze odpędził, odmówiwszy im posłuszeństwo, z życiem im uciekać kazał. Chociaż у to ledwie aż za granicą schronili się przed goniącemi ich z rozkazu Gonty kozakami, a to dlatego zapewnie, żeby ci daleko zagnani, nie przestrzegli Umania о zdradzie, ale żeby te zaufane na uczynioney przysiędze łatwiey na łup zdraycom dostało się.

Złączywszy tedy Gonta swoią dewizyę z owemi hultaiami, w Sokołowce rżnącemi, niewątpić że podług dawniey z niemi uczynioney zmowy, podstąpili pod Umań miasto, które iak obaczyło tych krwawych zabóyców у własnych kozaków otaczaiących [i już w krwi broczących] chrześcian у Żydów, dla niepomieszczenia się w mieście za palisadami się tułaiących, bramy natychmiast zamknięto, mosty pozwodzono у do żwawego wszystcy ięli się bronienia: szlachta, Żydzi, kozacy leżne, kapitan z kilkadziesiąt piechotą у zebrani do konfederacyi według uchwały woiewódzctwa Bracławskiego, których było około 200, tym odważniey, iż mielł wszelką do bronienia się gotowość, iakoto działa wielkie у polowe do sztuk kilkanaście, strzelby ręczney bardzo wiele, amunicyi iakoto: prochu, kul, kartaczów, podostatek.

Widząc zdraycy, że chociaż kilkakrotnie do dobycia się kusili, zegnawszy chłopów do podcinania palisadow, przecież mocno odrażeni byli, przeto zdradą umyślili to, czego siłą nie mogli wykonać, wymoc у zrobić, – iakoż у dokazali. Podstąpiwszy bowiem Gonta setnik upewniał, iżby niczego nie było miastu, katolikom, panom, szlachcie у Żydom nawet umańskim (od których przed tym, to iest w niedzielę bardzo znaczną wziął darowiznę), byleby im tylko ukraińskich, to iest z Smilańszczyzny, Czerkawszczyzny etс. Żydów wydali. Biegał na koniu ten setnik, na znak bezpieczeńswa białą chustkę ukazuiąc у upewniaiąc wjmcp. Mładanowicza gubernatora miasta, że jemu, jego żonie у familii у całemu miastu nie nie będzie, byleby ich do miasta wpuścili, znowu zaklinaiąc się у grożąc zruynowaniem у morderstwem, ieśliby ich dobrowolnie puścić nie mieli.

Тu wszyscy, chociaż w wielkiey trwodze, sprzęty swoie у ruchomości gdzie kto mógł chował у przechowywał, to и mieszczan, to w naszym monasterze, to u chłopów niby wiernieyszych. Nasi zaś zakonnicy pozostali, – bo nie wszyscy tego okrucieństwa doczekiwali, widząc bowiem śp. rektor pomieszanych, zwłaszcza młodych zakonników, sam siebie ofiaruiąc na śmierć za wiarę у całość dobra, wszystkim dał na wolę, ażeby iakim kto mógł chronił życia sposobem, ale x. vice-rektor Jan Lewicki, x. Eliasz Magierewicz z Biłołowki missyonarz, x. Liberiusz Oczawski zakrystyan у kassier у naymilszy brat Metodyusz Majewski szafarz, niechcący się od x. rektora oddzielać, odważyli się zostać w monasterze, choćby у śmierć dla Boga okrutną ponieść.

Drudzy zaś iakoto: jmxx. Orest Nachymowski prefekt szkół у theologii moralney professor, Konstanty Ułasiewicz filozofii professor, n. brat Hyppolit Lenkiewicz, x. Kulczycki, n. brat Zawadzki mnieyszych szkół professorowie, tudzież jx. Leon Zasławski missyonarz umański [z Buków z aktualnej misyi napadnieniem tychże hultajów rozproszonej wszedł do Humania, socyusza і х. Epifaniego Łachockiego w Mańkówce zostawiwszy] w niedzielę piechotą bez wzięcia żadnych rzeczy, bo Żydzi zabraniali wyiazdu, dla zabronionego im przedtem przez jm. pana gubernatora, w różne strony uszli: iedni za granicę na czas, drudzy przez same niebezpieczeństwa za łaską boską na Wołyń to uyszli, to zdarzaiącemi się w drodze podwodami wyiechali, a tak zostali przy życiu pozostali zaś xięża nasi w monasterze, pokrywszy gdzieniektóre monasterskie rzeczy у prawie wszystkich na śmierć przygotowawszy, po rynkach у ulicach, na koniec generalną absolucyę jmx. rektor przy żalu serdecznym za grzechy całemu ludowi klęczącemu w mieście dawał у do cierpliwego śmierci poniesienia apostolskimi usty napominał, upewniaiąc ich, że on pierwszy będzie im torował drogę męczeńską za wiarę św.

Nakoniec widząc nieszczęśliwość miasta, kiedy im. pan gubernator uwiedzioną zdradą Gonty nie kazał у owszem zbraniał bronić miasta, udali się nasi wszystcy zakonnicy na modlitwę. Sp. x. rektor do farnego kościoła, przy bramie, do którey szturmowano, będącego, proszony od ludu dla odebrania błogosławieństwa od niego, na mszę św. poszedł у po tey odprawioney dał błogosławieństwo wszystkim.

Тu dopiero po długiey sprzeczce osobliwie między wjmp. Markowskim nie dopuszczaiącym hultaiów do miasta a imp. gubernatorem zezwalaiącym na wpuszczenie, otworzono bramę, czyli też pozwolono wybić, у palisady w kilku mieyscach wyrąbać, a tym czasem mieszczanie z świeckimi kapłanami z trzech świeckich cerkwi wziąwszy chorągwie wychodzili przeciw maiącym wpaść w miasto hultaiom. Ale im to nie ułagodzeniem, lecz większym roziątrzeniem było, bo opisać nie podobno, iak zbyteczne okrucieństwa nie tylko ci hultaie wyrządzali, ale nawet у chłopstwo z wsiów srogą dzikością samych czartów przechodzące. [O całej Ukrainie sprawdziło się, со s. Jan Złotousty о Jcrozolimie pisze: że wszyscy w tej znajduiące się ludzie, oprócz apostołów і wiernych Chrystusowych, pod czas okrutnej męki Zbawiciela od czartów byli opętani.

Gale bowiem, mówi tenże s., piekło wyszło było do Jerozolimy і tak ludzi opanowało, że і najswiętsze Zbawiciela sprawy bluznili і że śmierci godzien jest krzyczeli. Toż się samo działo u Humaniu miescie, kiedy lud bez żadnej winy nielitościwie bez względu na proźby, jak lwy zażarte і drapieżne wilcy, ciż hultaie wpadłszy w miasto na owieczki rzucili się, bez braku wszystkich różnego stanu і kondycyi ludzi, jedni kłóli spisami, drudzy płatali mieczem, trzeci rąbali siekierami, inni z ręcznej strzelali strzelby, ci drągami zabijali, owi nożami rznęli, wszyscy jakie tylko czart podawał sposoby najokrutnieysze, temi niewinnych znosili z swiata. Dzieci małe nawet і niemowlątka bez żadnej litości dusili, kłuli, na spisach podnosili, zabijali, dobijali].

Żeby zaś porządek, iaki może bydź w opisaniu tego, byl zachowany, gdyż porządnie dosyć nikt rzezi tey opisać nie potrafi, częscią dla zamieszania niezwyczaynego, owszem piekelnego, częścią dla okrucieństwa niesłychanego, – wracam się do weyścia w miasto tych hultaiów zaiadłych. Gdzie skoro tylko weszli, zaraz iedni z Gonta setnikiem у z Żeliźniakiem, rodem z Zaporoża, zawodzcą у hersztem tych buntów, wpadli do kościoła у niby miłosierdni nad gubernatorem, kazali się mu z familią na stronę oddzielić, drudzy do szkoły żydowskiey, gdzie kilka tysięcy Żydów modlących się zastali, insi po ulicach, rynkach, domach, sklepach, dachach у strychach etс. zabiiać zaczęli, a inni do naszey kaplicy udali się.

Pierwsi со niby użalili się byli nad p. gubernatorem, wkrótce przy tymże kościele okrutnie zabili go у jego żonę у należących, także ppwo Rogoszewskich, Skibickich у innych dystyngwowanych pomordowali у dzieci ich, niektöre tylko zostawiwszy. Drudzy Żydów w bożnicy tyrańsko mordowali, toż czynili po domach у ulicach, niektórych tylko zostawiwszy, a to którzy się opłacili у wychrzcić obiecali; szlachcianki także niektóre у dzieci katolickie, które się zaraz dali chrzcić kapłanem schyzmatyckim, życiem darowali, ale tych bardzo mało. Tu uważyć trzeba tych morderców nienawiść ku wierze św. katolickiey, kiedy wszystkich (chociaż bardzo mało), których zostawiali katolików, nie inaczey zostawiali przy życiu, poki przy nich nie byli powtórnie ochrczeni, nieważność chrztu św. rzymskim obrządkiem przyiętego ządaiąc у Polaków prawdziwych katolików z Żydami równaiąс.

Panienkę iedną około lat 20 maiąca imieniem Wiktorią Jankiewiczównę [wybornemi cnotami kwitnącą mnie to piszącemu znajomą od misyi w roku 1768 w wielkim poście w Humaniu przez s. p. x. Kosteckiego ze mną przez niedziel 4 odprawionej], kiedy z zamku z inszemi pannami przyprowadzono przez Żeliźniaka, a ta zmuszona do chrztu powtórzenia gdy nie zezwoliła, mężnie mówiąc: «Ochrzczonam! prawdziwą iestem katoliczką nie wątpię о wierze moiey, о którey wątpiłabym, gdybym się ochrzcić dała, nie chcę?!» – grożono iey śmiercią, ta powiedziała: «za wiarę moią św. gotowam na nią», a w tym okrutnem cięciem miecza у pchnięciem kilka razy spisami męczeńską śmierć poniosła. Czym przestraszone będące z nią panienki drugie, gdy na chrzest zezwoliły, zostały przy życiu у oddane pod straż w ratuszu, wyznaczoną dla tych, których przy życiu zachować chcieli.

Сі zaś tyranie, którzy się byli do naszey kaplicy udali, zastawszy po mszy św. spiewaney przez jx. Jana Lewickiego drugich xięży naszych odprawuiących akafyst do nayśw. Maryi Panny [w której opiekę macierzyńską swoje і całego ludu życie і śmierć polecali], naglili, żeby prędko to nabożeństwo zakończone było, głosząc, że swoie nabożeństwo zacząć maią iakoteż у zaraz zaczęli piekielni oprawcy w domu bożym okrucieństwo. Porwawszy xx. Jana Lewickiego, Eliasza Magierowicza, Liberiusza Oczawskiego (bo br. professa Methodyusza szafarza pierwey zamordowali na korytarzu go zastawszy) wyprowadzili z wielkim hałasem у furyą na korytarz od celliy у tarn gdy się prosili, ażeby ich przynaymniey w habitach zabiiali, oni podarszy na nich suknie, do koszuli obnażyli у przez miasto do ratusza prowadzili, iedni po głowie, oczach, plecach nahaiami, drudzy kiymi, ratyszczami od spis bili, inni spisami po trosze kłuli, tak że od nóg do głów ich okrwawili.

Przyprowadziwszy zaś ku ratuszowi, trzy razy około niegoż, znacznie szerokiego pędzili, niby uciekać im każąc, a w rzeczy samey, żeby ich w biegu z lepszym zamachem bili у tak ledwie со żywych a niepodobnych do żyiących za uproszeniem mieszczan do domu mieszczanina nazwiskiem Rohatego wprowadzili, у zostawiwszy pod strażą, sami udali się do herszta swego о dozwolenie, coby daley z tymi zakonnikami czynić mieli. A kiedy kapłan niezbożny, dotąd na pozor unit, a w rzeczy samey schyzmatyk, у iuż iawny, od cerkwi św. Michała, mocno nalegał, ażeby zgubieni byli, łatwo hersztowie zezwolili [na to]. Y tak szaleni, krwi niewinnych pomazańców bożych chćiwi, przybiegłszy z impetem do tychże Zakonników wyprowadzili ich na ulicę, blisko cerkwi św. Mikołaia, у tu ich po iednemu tyrańsko pokłuli spisami [na śmierć, którą z wielką odwagą w gorących aktach poniesli dla Boga і jedności wiary św.]. Ciała ich na ulicy zostawiwszy, [mordercy sami do mordowania innych się udali].

X. zaś Herakliusz Kostecki po zabranych wspomnionych zakonnikach, niewiedzieć iakim sposobem z kościoła przeniósł się do naszey kaplicy, w którey mnóstwo szlachty, różnych ludzi, nawet Żydów [kilku, jak powiadają] schroniło się, gdzie x. rektor za wielkim ołtarzem spowiedzi słuchał. Do tey kaplicy iak powtórnie wbiegli złoczyńcy у z wielką furyą strzelać zaczęli, powiadaią, że musieli wtenczas postrzelić x. rektora, bo zaraz widzieli go trzymaiącego się ręką za bok. W tym tumulcie, kiedy drugich z kaplicy wywlekano і zabiiano, on w ambonie, będąc małego zrostu a szczupłego z komplexyi [i ustawicznego martwienia ciała] utaił się czyniąc sam tymczasem przygotowanie do śmierći, ale gdy go у tarn ieden z kozaków postrzegł у drugim ukazał, był z hałasem z ambony wywleczony у do lochu monasterskiego prowadzony, ażeby sprzęty klasztorne, gdzieby były schowane, ukazał.

Gdy stanąwszy, widząc mieysce schowania pokopane у rzeczy nawet cudze [mimo wiadomości tegoż x. rektora па wierzchu naszych zakopane, już] były zabrane, nie mogąc na nim więcey wymoc, wyprowadzili go przcd drzwi lochu. Tu nadbiegł kozak па копій od komendy [alias od hersztów], każąc go do nich prowadzić, obiecuiąc mu ocalenie na życiu. Ale ten prawdziwy zakonnik gdy powiedział, źe mu się wychodzić z klasztoru nie należy, wołał: «możecie mnie у tu przy życiu zachować, inaczey wolę w monasterze położyć życie». Y tu w niego strzelono, a gdy padł na ziemię, spisami gęsto iest pokłuty, a w własney krwi zanurzony, duszę Bogu і niebu oddał.

[Przy tem iego zabiciu, najdował się służący mu chłopiec і stróż manasterski, którzy przed jx. Inotcuszem Korczyńskim tegoż zakonu s. B. V., z woli przełożonych na rektorstwo humańskie następuiącym, jako oczywiści świadkowie powiedzieli, przy pokazaniu miejsca zgadzając się we wszystkiem w powieści swojej. Kędyby się zaś ciało męczeńskie podziało, tego nie powiedzieli ciż powiadacze; bo pierwszy do lochu dla toczenia trunków był wzięty, a drugi do kopania w lochu і innych miejscach, dla znalezienia dóbr był użyty. To tylko twierdzą niektórzy Humańscy, że już z południa widzieli go pod ścianami manasterskiemi w rynsztoku, dla zbierania wody wyrobionym, bardzo bliskim miejsca na którem był zabity. Inni zaś a prawie wszyscy twierdzą tameczni mieszczanie і szlachta pozostali, że go w studnią suchą na jednę stainę od manasteru, nie dalszaą rzucono, przy której powiadaią і p. gubernatora być zabitego; najprzód w tę studnią ciała ich rzucono, dopiero innych różnych, nawet і żydów ciałami napełniono і zrównano; nadto powiadaią że wszystkich zakonników naszych zabitych ciała mają być w tejże studni].

W tymże czasie у ciż monaster nasz ze wszystkiem splondrowali, okna powybiiali, piece porozwalali, posadzkę wskróś skopali, bibliotekę bardzo znaczną у osób xięgi у pisma rozprószyli, kaplicę zburzyli, ołtarze poobalali, obrazy podarli у podeptali etс.

Podobneż zbytki w całem mieście у w okolicy robili przez dni więcey. Zabitych w tym razie w mieście у po przedmieściach rachowano około 12000. lednych w studni wrzucano, drugich w rzekę Umankę popod miastem idącą, innych w kilka jam na to wykopanych, a wiele innych ciał długo walało się po ulicach, po przedmieściach, po polach, z pastwą ptactwa, psów у zwierząt dzikich.

W kilka dni po tem okrucieństwie, kiedy hultaie obozem około Umania stali po niezbożney robocie spoczywaiąc у nа podobną robotkę ku Wołyniowi sią gotuiąc (iakoż iuż podiazdy ich у Tulczyna siągnęli у tam pastwić się zaczynali) nadeszła piechota moskiewska у Duńców 500, niby па pomoc tym hultaiom, chwaląc ich dzieło, a tym czasem zdradą ich zażyli у niespodzianie otoczywszy wzięli ich w areszt 585 a między nimi у herszta Gontę; Żelizniak zaś z wielu innemi umknął. Między wziętemi znaydowali się Zaporożcy, Ukraińcy, Wołyńcy, szlachta, diacy, popowicze, у różnego gatunku ludzi.

Ро tey umańskiey klęsce strach wielki padł na cały Wołyń z przyczyny podobieństwa w pospólstwie wieśniackim do podobnych buntów у zabóystwa własnych panów, szlachty у duchowieństwa, do czego iuż у blisko było w Brahyłowie, ale zapobiegł jp. gubernator początkom, powiesiwszy przewódców. Y po różnych wsiach, nawet w Bełzkim, różne były tego znaki, iakoto znachodzenie po chałupach spis, strzelb etc, zgoła wieśniacy tylko czekali przewódzcy do tego okrucieństwa. Ucichło iednak to wszystko, gdy partya woyska polskiego ku Szarogrodowi ruszyła у moskiewskie woyska wszędzie ścigali hultaiów у uśmierzali bunty, a tym bardziey, gdy się wszędzie rozległa wieść о tym, со się z umańskimi oprawcami stało: to iest że Gontę blisko Szarogrodu we wsi Serbach [В примітці до сього місця наводить З. оповідання наочного свідка про смерть Гонти, яке подам далі.] rozćwiertowano z drugimi 28, w Cyklinówce także 20, w Mohylewie 40, w Szarogrodzie 20, do Kamieńca poprowadzono 120, do Lwowa 150 [В примітці до сього місця вказує З. на п’єсу: «Wanda Potocka czyli Schronienie w lasku s. Zofii, wielkie melodrama wojenne ze śpiewami і tańcami, przez Michaia Sochorowskiego, wo Lwowie, 1832», і виписує її передмову, де автор каже, що п’єса оперта на правдивій пригоді у Львові, з гайдамацьких часів.]. Innych po różnych miastach, traktach, wsiach wiszano, ścinano, na pale bito, a wielom ręce ucinano, innym nogi, z których wielu się uleczyło, bo у w Krystynopolu był ieden uleczony, któremu w Lwowie prawą nogę у lewą rekę ucięto. I tak źli źle poginęłi.

Napisałem to częścią z powieści uciekłych z Umania, osobliwie x. Smereczańskiego, naszego prokuratora w Umaniu, który tu w kilka niedziel po rzeżi umańskiey był przez dni kilka, częścią z powieści jmx. Korczyńskiego, umańskiego rektora po jx. Kosteckim, który mi to po części у nа piśmie podał ku pamiątce zabitych, ku żalowi żyiących, ku uwiadomieniu potomnym, zwłaszcza о naszey w Umaniu missyi у szkół fundacyi, na którey za fundament tyle naszych zakonników położyło głowę a ku wzrastaniu iedności wiary św. oschłą ziemię męczeńską krwią zlali.

[W szczególnosci о x. Herakliuszu Kosteckim, rekt. humań, о prawdziwie apostolskim misyonarzu to wiedzieć, że śmierć jego okrutna u wszystkich znających go (a prawie wszyscy go znali, bo przejeżdzał wszędzie, nigdzie kościoła, cerkwi, dworu, domów uczciwych nieominął, gdzieby czynieniem ołtarzowych ofiar, żarliwemi naukami, duchownemi rozmowami, zbawiennemi przestrogami, różnych cnót przykładami ludzi nie napasł, nie nasycił, czego swiadkiem jestem przez lat 5 w Zamościu, pod jego przełożeństwem і z nim misye odprawując, a potem і po innych miejscach, jako to: w Kutach, w Pokuciu, w Ukrainie, w miejscach kilku, і t. d. życiu się jego przypatrując) nie tylko żal sprawiła nieznośny, ale і łzy z oczu wyciskała przez czas długi, і samem się przypatrył і nasłuchał w Bełzkiem, w różnych dystyngowanych domach, że go nikt bez płaczu nie spominał. Sama nawet jw. pani wojewodzina, fundatorka і dobrodziejka nasza w Humaniu і w Krystynopolu, ledwie go kiedy bez łez spominała, і list jego do mnie z Buków, z misyi na dni pięć przed śmiercido Krystynopola pisany, odemnie odebrała, mówiąc że się tem przynajmniej cieszyć będzie, iż ten list pizy sobie będzie mieć na zawsze.

P. S. Prócz tych zabitych zakonników naszych w Humaniu, wielu і w innych klasztorach naszych okrutną śmiercią poległo, о czem po części wiadomość і z następujących listów. [Сей post-scriptum є тільки в друкованім.]


Примітки

Подається за виданням: Грушевський М.С. Твори у 50-и томах. – Львів: Світ, 2005 р., т. 7, с. 122 – 134.